Przy remanencie znalazłam sporo ceramicznych elementów i postanowiłam w końcu zużyć choć cześć. Tak powstały te dwie bransoletki. Ciasteczka i pączki miałam już wcześniej ulepione. Lubie składać bransoletki z "niczego", takie spontaniczne rzeczy zawsze najbardziej mi się podobają ;)
Nie umiałabym wybrać :D Ale jak już, to pierwszą - zjadłabym tego pączka!
OdpowiedzUsuńSą bardzo ładne ! :P
OdpowiedzUsuńŚliczne! A ta zastawa w wersji mini zawsze mnie rozczula :-)
OdpowiedzUsuńPrzecudne te bransoletki. Schrupałabym, zanim zdążyłabym ponosić :D
OdpowiedzUsuńjakie kochane... Też chcę taką, ale ostatnio znowu coś przyniosłam do domu, a mam całe półki-jak będę miała jeszcze więcej to chyba nie wpuszczą mnie do domu hahahha...
OdpowiedzUsuństylbycia.blogspot.com
bardzo ładnie wyszly. :D pierwsza to moja faworytka. pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńAle cudne "pyszności".
OdpowiedzUsuńPiękne, zresztą jak wszystko na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuń